Sylwia Bindas (sklep 1321), drobna blondynka, z ogromną siłą motywacji, sportowym zacięciem, która udowadnia, że chcieć, to móc. Spotykamy się z nią na górskich szlakach i w zawodach biegowych, zawsze uśmiechnięta i pełna energii. Skąd ją ma?
Świat oszalał na punkcie morsowania, na Twoim profilu na facebooku też dużo zdjęć Ciebie w kostiumie i w wodzie zimą… O co chodzi z tym morsowaniem? Opowiedz co to daje, jak to się robi, jakie są wrażenia i dlaczego to tak wciąga!
Od dawna myślałam o tym by zacząć, ale nie mogłam się przekonać, bo jestem osobą, która kocha ciepło, grube skarpety, ciepły kocyk i duży kubek gorącej herbaty, do tego choruję na niedoczynność tarczycy i Hashimoto, czyli ciągle jest mi zimno. Teoretycznie morsowanie jest nie dla mnie. Jeszcze do tego, żeby pływać w basenie sportowym, gdzie jest zimna woda - mocno muszę się motywować, więc myślałam, co bym musiała zrobić żeby wejść do jeziora o temp wody w okolicy 0 stopni! Co zrobić? Zapytaj siebie, czy się chce tego spróbować i jeśli odpowiedź jest twierdząca, to zrób to i nie zastanawiaj się, nie zadawaj tysiąca pytań, nie rozważaj, tylko to zrób!
Jeśli przy Hashimoto, które wiele osób pozbawia siły na cokolwiek - jesteś tak aktywna i zmotywowana, to słucham cię uważnie! Decyzja, co do morsowania podjęta - i co dalej?
Weź strój, ręcznik, wszystkie potrzebne rzeczy na przebranie, termos cieplej herbaty i w drogę. Umów się z ludźmi którzy cię wprowadzą, to ważne by mieć wsparcie. Morsowanie pozwala wyjść poza swoja strefę komfortu, uczy jak ważne jest skupienie, a co najważniejsze: oddech. Wydaje się, że mamy opanowany, a wchodząc do wody o tak niskiej temperaturze możemy bardzo łatwo wpaść w hiperwentylacje. Z zimna i strachu zaczniemy oddychać za szybko, za płytko. Uczysz się prawidłowo oddychać w morsowaniu i w codziennym życiu. Wiem jedno spróbowałam, weszłam i morsowanie wpisało się w mój kalendarz, co tydzień spotykam się ze znajomymi i morsujemy.
Strefa komfortu, lepszy oddech…
Po morsowaniu dostajemy takiego powera, że można by góry przenosić, uśmiech od ucha do ucha, wyprowadzić nas z równowagi jest ciężko, same pozytywy z tego morsowania! Ujędrnia nam się ciało, lepiej oddychamy, jesteśmy naładowani pozytywnie na kolejne dni, mniej chorujemy.
A jak się zaczęła Twoja przygoda z Runmageddonami, biegałaś wcześniej?
Przygoda z Runmageddonem oraz bieganiem zaczęła się w 2018r. Rozmawiałam z kimś na czacie i w pewnym momencie przeczytałam: „posłuchaj siebie, na wszystko masz wymówki". Przeczytałam całą konwersacje raz jeszcze i...powiedziałam tym wymówkom „stop”. Znalazłam cel „Runmageddon Poznań" wersja Intro. Cel zmotywował mnie do przygotowań i tak zaczęła się moja przygoda z bieganiem. Usłyszałam także „uważaj Runmageddon uzależnia” i faktycznie, po pierwszym starcie zapisałam się na kolejne. Po kilku biegach i medalach pomyślałam o kolejnym wyzwaniu, czyli zdobyciu Korony Runmageddonów, o Weteranie. Zaczęłam od Zimowego Runmageddonu Hardcor - 24km trasy pełnej przeszkód, super atmosfery i ludzi. Kolejne starty już zaplanowane, lecz Pandemia wszystko zatrzymała, cel Weteran i Korona muszą jeszcze poczekać.
Jakie dyscypliny sportu lubisz? Czy od zawsze jesteś aktywna? Co Cię motywuje? Co daje Ci sport?
Jazda na rowerze – dłuższe trasy - wtedy czuje się fantastycznie! Dużo spaceruję (bardzo często do pracy i z powrotem chodzę pieszo, a to 4.5km w jedną stronę). Lubię też pływać, mimo, że zimna woda w basenach sportowych naprawdę zmusza mnie do zmotywowania się! Mówiłam już przy morsowaniu… Motywują mnie wyniki i to że po aktywności sportowej jest mega power. Sport daje mi czas spędzony sam na sam z moimi myślami, odstresowanie się, odłączenie choć na chwilę od problemów życia codziennego.
Co lubisz w górach?
W góry wyjeżdżam kilka razy w roku, staram się też z naszymi Pozytywnie Zakręconymi ludźmi pojechać na narty lub wycieczkę górską. W Zimie uwielbiam zaśnieżony białym puchem krajobraz oraz kolejny aktywny wypoczynek jakim są narty. Wiosna i latem mam połączenie sportu: piesze wycieczki (trening cardio!) no i ten widok, kiedy już zdobędziemy szczyt. Mimo, że często w połowie drogi jestem zmęczona to świadomość tego co czeka mnie na górze daje siłę, by dalej iść.
Czy masz inne pasje? Co daje Ci energię do działania?
Kocham układać puzzle (śmiech)! A od dwóch lat moją pasją jest moja działka, kocham na nią jeździć – każdy wolny dzień, weekend czy w urlop. Odpoczywam tam, oczywiście aktywnie – sadzę kwiaty, warzywa, cieszę się jak dziecko z nowej zabawki. Mam tam bliski kontakt z naturą, jest las, konie, jezioro, spacery, bieganie…
Jak udaje Ci się znaleźć czas dla siebie?
Potrzebna jest dobra organizacja każdego dnia, choć tego uczę się cały czas. Najważniejsze jest wsparcie i zrozumienie rodziny, dzięki której coś mogę odpuścić i w tym czasie zrobić coś dla siebie. Wtedy jestem bardziej szczęśliwa, czuję się pełna energii, mam więcej siły dla nich i na zabawy. Jak mówi przysłowie „szczęśliwa mama to i szczęśliwe dziecko" i warto też i o to dbać.
Rozmawiała Barbara Balcerska