Zwycięzcą 4. edycji jest Paweł Stefański.

Który pokusił się o naprawdę solidną odpowiedź!

Paweł napisał:

Mój urlop marzeń zacząłby się od ekskluzywnego lotu pierwsza klasą do Paryża, który przywitałby mnie wschodem słońca odbijającego się w wodzie Sekwany. Wędrowałbym ulicami niespiesznie zajadając bagietkę i chłonąłbym wytworny klimat Francji. Wstąpiłbym na kawę to tu, to tam, spacerowałbym po Polach Elizejskich, a jak wiadomo Francja - elegancja, ja zaś jako kolekcjoner eleganckich koszul kupiłbym jedną czy dwie, nie byle jaką, od jakiejś Gosi B., tylko od Hugo B., (jak szaleć to szaleć, a co!), na pamiątkę i na kolejną imprezę integracyjną Rossmanna;) Wieczorem podziwiałbym Wieżę Eiffla o zachodzie słońca a nocą zaś, jak w filmie Woody'ego Allena spacerowałbym po Paryżu o północy w poszukiwaniu... duchów miasta. Jeden cały dzień spędziłbym na obcowaniu ze sztuką w Centrum Sztuki Pompidou, by zachwycić się najsłynniejszym pisuarem świata i w Luwrze, by przyjrzeć się kilku damom, tym z łasiczką i bez;). Spędziłbym później kilka rozkosznych dla podniebienia dni podróżując po kraju, smakując lokalnych pyszności: serów oraz wędlin a na każdy kolejny kieliszek degustacyjnego wina w kolejnej winnicy moje usta mówiłyby tylko: Oui, oui s'il te plaît !

Mając te wszystkie smaczki Francji na końcu języka frunąłbym dalej do gorącej Italii, która miałaby dla mnie "rzymskie wakacje";) Nareszcie do woli mógłbym przekonywać się...jak smakuje prawdziwa włoska kawa;) Do tego pizza, pasta, lasagne, spaghetti carbonara, na deser tiramisu a dla kurażu sambuca i limoncello - delizioso ! Najedzony do syta krążyłbym po uliczkach stolicy i podziwiał Fontannę di Trevi, Koloseum, Panteon, które po latach  wspominałbym jak sen, który wydarzył się naprawdę... pewnego razu w Rzymie...;). Spędziłbym kolejne dni we Florencji, następnie w Wenecji, nie mógłbym też przeoczyć miejsca, które było tłem dla najsłynniejszej historii miłosnej - pojechałbym więc do Werony. Następnie oczarowałoby mnie zapewne Bergamo, urzekające swoim położeniem blisko Alp, krajobrazami i "małomiasteczkowością", którego kręte uliczki niespiesznie przemierzałbym sącząc naturalnie najprawdziwszą włoską kawę !  Dla odmiany następnie wybrałbym już stolicę mody - Mediolan i  kolejną koszulę, tym razem od Boggi, choć i Ferrari kusiłaby najsłynniejszym, czarnym wierzgającym konikiem, a ja mam przecież sentyment do nieparzystokopytnych...;) Tętniące życiem i pulsujące barwami miasto, kraj pełen ludzi, którzy żyją pełnią życia, napełniliby mnie pozytywną energią, towarzyszącą mi jeszcze w dalszej drodze.

A wisienką, a właściwie czekoladką na torcie - oczywiście czekoladowym – byłaby  Belgia, do której bym zmierzał. Praliny i pralinki oraz czekolada na ciepło, na zimno, do picia i do jedzenia ... Nie mógłbym zmarnować okazji, by odwiedzić Muzeum Kakao i Czekolady w Brukseli! Do kawy w kawiarni zaserwowałbym sobie tradycyjny bischoff i ruszyłbym do Antwerpii, do której przyciągnełoby mnie Królewskie Muzeum Sztuk Pięknych i oczywiście Muzeum Rubensa, gdzie mógłbym podziwiać portrety o bardziej lub mniej krągłych kształtach, wszystkie równie urzekające! Zajadałbym się ogromnymi mulami popijając je najlepszym białym winem - jak Robert Makłowicz - i jak on mógłbym powiedzieć: „Proszęm Phaństwa przepychota” ! Odwiedziłbym jeszcze Brugię, w której na szczęście nie musiałbym najpierw strzelać a potem zwiedzać, a przecież jest co zwiedzać, bo to Wenecja Północy, w której prawdziwy gotyk jest naprawdę „na dotyk” . Obejrzawszy Madonnę z Dzieciątkiem Michała Anioła – tak, właśnie tutaj ! -  spacerowałbym uliczkami racząc się PRAWDZIWYMI frytkami belgijskimi - z majonezem i podziwiałbym jak magicznie tańczą promienie słońca na wodzie w kanałach, które pomimo nazwy budzącej raczej słabe skojarzenia, są naprawdę urokliwie.

Po wszystkim pakowałbym walizki w hotelowym pokoju, myśląc o dniach aktywnego zwiedzania i smakowania i byłbym pewny, że w życiu nie zamieniłbym tego na „leżing i plażing”. Zapewne wcale nie chciałbym wracać, tak byłoby pysznie i tak byłoby pięknie, ale dobrze, że miałbym na pamiątkę dwie wypasione koszule - byłoby czym szpanować !;)