Burzą stereotyp wędkarza - Marcin Gąsiorkiewicz (Dział Administracji)  i Łukasz Grzybowski (Magazyn Grudziądz). Pełni energii, a w ich wędkowaniu jest pasja, adrenalina, kawał serca. Oczy im się świecą, kiedy mówią o jeziorze! I nie chcą wędkować sami!  Zabierają bandy chłopaków i swoje rodziny. Kiedy czytacie zaproszenia od nas na wędkowanie, możecie być pewni, że spotkacie na nim Marcina lub Łukasza - bez nich nie byłoby ryb w naszych akcjach! I czy o ryby chodzi?

Czy poza wędkarstwem macie inne pasje? Co lubicie robić w wolnej chwili?

Marcin: Od najmłodszych lat towarzyszył mi sport -jako nastolatek często grałem z kolegami na boisku w piłkę nożną, a później kilka lat w klubie piłkarskim. W wolnych chwilach zawsze staram się znaleźć czas na ćwiczenia  np. jazda na rolkach, bieganie lub siłownia.

Łukasz: Na wędkarstwo poświęcam każdą wolną chwilę. Jeśli pogoda nie dopisuje- śledzę nowinki świata wędkarskiego w internecie i telewizji. Lubię też zaskoczyć bliskich i przygotować coś dobrego w kuchni.

Skąd pasja do wędkowania, czy ktoś ją w Was zaszczepił, czy próbowałeś sam i okazało to się dobrym pomysłem na hobby?

Marcin: Pasję do wędkowania zaszczepił we mnie dziadek. Zawsze z wielkim entuzjazmem opowiadał o swoim hobby. Widziałem jaką przyjemność oraz satysfakcję mu to sprawia. Z wiekiem sam dostrzegłem, że łowienie stało się moim ulubionym sposobem na złapanie oddechu i oderwania się od rzeczywistości. Jadąc na zawody człowiek nastawiony jest na rywalizację i idącą za tym dawkę adrenaliny. Jednakże prywatny wyjazd, to sposób na odrobinę relaksu i zaznania spokoju na łonie natury z najbliższymi. Wędkowanie jest dla mnie przede wszystkim dobrą zabawą, którą każdemu gorąco polecam!

Łukasz: Jako mały chłopiec wakacje spędzałem na wsi i tam, sam próbowałem łowić ryby. Do wszystkiego dochodziłem sam. Godzinami siedziałem nad wędką i uczyłem się wiązać zestawy, koledzy biegali za piłką a ja walczyłem z wędką.

Zachęcanie innych pracowników do wędkowania idzie Wam doskonale. Atmosfera na wyjazdach wędkarskich, które pomagacie nam zorganizować jest taka, że z każdym kolejnym wyjazdem więcej osób chce uczestniczyć w akcji. Czy lubicie uczyć wędkowania innych, dzielić się swoim doświadczeniem? Co lubicie w tym wspólnym wędkowaniu?

Marcin: Pewnie - każda kolejna osoba, którą udało nam się zarazić wędkarstwem wywołuje uśmiech na naszych twarzach. Wspólne łowienie daje możliwość wymiany doświadczeniem i pokazania nowo nabytych umiejętności. Zawsze przyjemnie jest patrzeć na postępy kolegów. Przyjemnie też złowić dużą rybę - do najbardziej udanych połowów zaliczam 2 miejsce w zawodach wędkarskich o mistrza koła z wagą 9,200kg.

Łukasz: Miło mi zawsze słyszeć, że ludzie wracają zadowoleni z rodzinnego wędkowania. Z niektórymi osobami zdążyliśmy się zakumplować i każde spotkanie daje możliwość wymiany doświadczeń, pochwalenia się zdobyczami. Mogę pochwalić się metrowym szczupakiem i węgorzem, mam w swojej kolekcji kilka pucharów i medali za wygrane zawody wędkarskie.

Wędkarstwo zajmuje dużo miejsca w Waszym życiu?

Marcin: Przede wszystkim sprzęt zajmuje sporo miejsca! Trzymam go głównie w piwnicy. A marzeń nie brakuje i marzę o zestawie karpiowym…

Łukasz: Moim marzeniem jest własny domek nad jeziorem, gdzie mógłbym uciekać od codzienności, taki z miejscem przeznaczonym do połowów ryb… Sprzęt u mnie też zajmuje sporo miejsca… Zawsze trochę czasu zajmuje udobruchanie żony, aby zaakceptowała kolejną wędką lub kołowrotek… Trudno wytłumaczyć, że każda metoda potrzebuje innego sprzętu….

Co Wy robicie z tymi wszystkimi złowionymi rybami?

Marcin: Po złowieniu, zmierzeniu od razu wypuszczam do wody.

Łukasz: To zależy od ryby…. Ogólnie ryb nie jadam, więc rzadko je zabieram…


Rozmawiała Barbara Balcerska

Powrót